sobota, 15 marca 2014

epizod trzynasty


Zdyszany wbiegł na sale, gdzie trwała już rozgrzewka. Naciągnął na kolana ochraniarze i prawie niezauważalnie dołączył do rozciągających się kolegów.
- Kubi, do jasnej cholery! Co się z Tobą ostatnio dzieje? – rzucił po angielsku drugi trener, któremu udało się namierzyć przyjmującego.
- Mam ostatnio problemy osobiste, przepraszam – przyznał ze skruchą.
- Teraz musisz skupić się na graniu! To nie jakaś zabawa! Za niedługo zaczynają się Mistrzostwa Europy!
Michał spuścił wzrok i dokończył przed treningowy rozruch. Przez następne dwie godziny jego myśli wypełniała tylko Iza, przez co kompletnie nie mógł się skupić na poszczególnych elementach gry. Kilkakrotnie poszedł nie w tempo do ataku,  a jego zagrywki najczęściej plasowały się na autach. Trener nie szczędził swojego już bardzo zdartego głosu, na wytykanie kolejnych błędów, które Kubiak popełniał praktycznie cały czas. Zdenerwowany wszedł do szatni i kopnął leżącą na podłodze torbę.
- Jedź do niej – Zbyszek klepnął go w ramię – Wytłumaczyłem Andrei o co chodzi, do końca tygodnia masz wolne.
Źrenice przyjmującego rozszerzyły się.
- Dzięki stary! – uściskał przyjaciela i szybko wbiegł pod prysznic.
Chwilę później był już w drodze do Łodzi. Łamiąc wszystkie najważniejsze przepisy ruchu drogowego i narażając się na sesje zdjęciowe mijających fotoradarów błyskawicznie dotarł do szpitala.
Na korytarzu natknął się na jej brata rozmawiającego z lekarzem, a po kilku sekundach z Sali numer trzynaście wyszli jej rodzice. Uśmiechnęli się do niego smętnie i dołączyli do Kuby. Próbował namierzyć Ilonę, ale nigdzie nie dostrzegł śladu jej obecności.
- Dzień dobry. Co z Izą? – w końcu, gdy lekarz odszedł do swojego gabinetu Michał zdobył się na odwagę i podszedł do państwa Szlachetny.
- Michał Kubiak? Moja córka o Ciebie pytała – rzucił straszy mężczyzna drapiąc się po łysiejącej głowie.
- Powinniście porozmawiać, zanim przewieziemy ją do Warszawy – dodała niskiego wzrostu kobieta mieląc w dłoni aksamitną chusteczkę.
W głowie siatkarza wręcz kłębiło się od pytań. Dlaczego przewożą ją do Warszawy? Co powiedział im lekarz? Jak się czuje Iza?
Niepewnie popchnął pół przeszklone drzwi, po czym posłał lekki uśmiech w stronę dwóch blondynek.
- To ja już pójdę – Ilona wstała z krzesełka – Nie martw się, wszystko będzie dobrze – pocałował młodszą koleżankę w policzek i opuściła pomieszczenie.
Dopiero teraz Michał zauważył zapłakaną twarz Izabelli. Szybko znalazł się obok niej i zamknął jej wątłe ciało w swoim silnym uścisku.
- Michał, jaaa…. Ja jestem chora. Mam białaczkę – wyłkała tuląc twarz w jego ramię.
- Przecież białaczka to nie wyrok – odsunął ją od siebie zmuszając do spojrzenia w oczy.
- Mogę zapomnieć o pływaniu i o normalnym życiu. Rodzice przenoszą mnie do Warszawy. Do prywatnej klinika. Tam podejmę ewentualne leczenie.
- Do końca tygodnia mam wolne. Pojadę z Tobą – oznajmił łapiąc kościstą dłoń dziewczyny.
- Nie Michał, nie możesz! Musisz o mnie zapomnieć i żyć swoim, własnym życiem, tak jakbyśmy nigdy wcześniej się nie spotkali. Tak będzie lepiej. Dla Ciebie – szepnęła spuszczając wzrok.
- Iza! Nawet tak nie myśl – w jego głosie słychać było stanowczość i pewność siebie – Nie da się cofnąć czasu, a ja o Tobie nie dam rady zapomnieć.  Jesteś dla mnie bardzo ważna i nie pozwolę Ci odejść. Nigdy.
Kciukiem podniósł jej podbródek, by po chwili przyłożyć swoje wargi do jej delikatnych, malinowych ust. Oboje poczuli ciepło rozlewające się po ich ciałach i dziwny, ale przyjemny prąd, który towarzyszył ich każdemu dotykowi.







GŁOSUJEMY: