sobota, 4 stycznia 2014

epizod dziewiąty.


I nawet kiedy będę sam
Nie zmienię się, to nie mój świat
Przede mną droga którą znam,
Którą ja wybrałem sam
                                                                                                                                      
Przeprosiny. Pełne skruchy przeprosiny za to, że zwiał z treningu.
Złość. Czysta złość. I to nawet w tym sportowym aspekcie. Na popołudniowym treningu prawie zabił swoimi atakami i zagrywkami biednego Ignaczaka.
Pochwały. Od samego trenera. Za siłę i determinacje.
Obietnice. Tysiące obietnic, że w przyszłym meczu będzie atakował tak pięknie jak dzisiaj.
Rozpacz. Ten cholerny smutek i poczucie, że stracił kogoś ważnego.
Zmęczony po ciężkim wysiłku fizycznym i setkach zaatakowanych i przyjętych piłek wszedł po prysznic. Zimne krople wody tak przyjemnie chłodziły jego rozgrzane ciało. Pozwoliły mu na chwilę relaksu. W kabinie roznosił się zapach jego żelu pod prysznic pomieszanego z jednym z dość sławnych szamponów. Za cholerę nie mógł wyrzucić z pamięci Jej uśmiechu, błysku w oku i tych fałszywych oskarżeń, które skierowała pod jego osobą.
Owinięty ręcznikiem w pasie wszedł do pokoju, gdzie jego współlokator smarował palce jakąś maścią i oklejał je specjalnymi plastrami. Zbyszek posłał mu czysto złowieszcze spojrzenie.
- Palce mi chciałeś wyłamać, idioto? – fuknął, wręcz zabijając przyjmującego wzrokiem.
- Sorry – mruknął wyjmując z szafy czyste bokserki i jakieś pierwsze lepsze spodenki.
- Kubi co się, kurwa, z Tobą dzieje? – wrzasnął atakujący próbując zrozumieć dziwne zachowanie przyjaciela – Iśka?
- Po co pytasz jak wiesz – burknął ponownie znikając w łazience.
- Mogę jakoś pomóc?
- Nie mów mi o niej. Wtedy najbardziej mi pomożesz – westchnął ubierając uprzednio zabrane ciuchy – ja muszę zapomnieć.
Tak, musi zapomnieć. Musi wymazać ją sobie z pamięci. Nie zadręczać jej problemami, pretensjami i oskarżeniami. Nie zadręczaj całą jej osobą.
Ale chyba nie jest na tyle silny, aby to uczynić.

Łzy. Tysiące łez spływających po jej policzkach. Strumienie czarnego tuszu do rzęs połączonego ze słonymi kroplami.
Chusteczki. Tony zużytych chusteczek zalegających na łóżku, szafkach i podłodze.
Kanapki. Pysznie wyglądające kanapki stojące na szafce nocnej. Nawet nie ruszone.
Uśmiech. A raczej jego brak.
I te pieprzone wyrzuty sumienia. I bezsilność. Poczucie podjęcia złej decyzji. To wszystko nie ułatwiało jej powrotu do Spały.
Spędziły w Krakowie trzy dni. Trzy ciężkie, długie dni spędzane w łóżku, w tych samych czterech ścianach Krystianowego mieszkania. I trzy noce, bezsenne noce, spędzone na rozmyślaniu i obwinianiu się za wszystkie błędy.
- Boże, Iza – w drzwiach pokoju pojawiła się zatroskana Ilona – czemu Ty nic nie jesz? – wręcz krzyczy widząc dwie, niezjedzone kanapki – chcesz się zagłodzić?
- Nie mam apetytu – wymruczała chowając się pod kołdrę.
- Hej mała! Nie ma leniuchowania. Zbieraj się. Wracamy do Spały – trzydziestodwulatka pociągnęła za wystającą stopę swojej podopiecznej.
- Nie chce tam wracać. Nie chce już pływać. Nie mam dla kogo – wyłkała wciskając głowę w miękką poduszkę, która notabene cała była już w plamach pozostawionych przez rozmazany tusz.
- Iza! Oszalałaś do reszty?! – oburzyła się Ilona – chcesz zaprzepaścić swoją karierę, bo zerwał z Tobą jakiś dupek?!
- On był całym moim życiem! – Iza wybuchła jeszcze większym płaczem niż wcześniej. Ryczała jak matka na pogrzebie jedynego syna.
Ilona usiadła obok niej i objęła ją ramieniem, mocno przytulając. Głaskała ją po włosach szepcząc, że wszystko się ułoży. Choć i ona powoli zaczynała w to powątpiewać.
- Izuś, musimy wracać. Musisz trenować! Musisz pokazać temu całemu Filipowi co stracił! – zarządziła trenerka – masz piętnaście minut!
Cmoknęła ją po matczynemu w czoło i opuściła jej pokój. Blondynka długo leżała na łóżku nie mogąc zebrać siły i motywacji aby wstać. Bo po co ma wracać do Spały? Żeby znowu zobaczyć jego zakłamaną twarz? Kobieca intuicja doskonale dała jej do zrozumienia, że Kubiak chce ją tylko przelecieć. Przecież w nocy, przed swoim wyjazdem, przeanalizowała jego zachowanie, wzięła pod uwagę wszystkie jego małe i większe gesty, wszystkie słowa… wtedy wszystko stało się jasne. Wyrobiła sobie zdanie na temat Michała, choć nie miała praktycznie żadnych podstaw, aby tak sądzić. Cokolwiek robił przyjmujący, robił to dla własnego dobra dziewczyny, a nie dla swoich korzyści. Chociaż nie możemy pominąć faktu, że Iza bardzo mu się podobała. Dla niego ważniejsze było jednak pomaganie jej w trudnych chwilach, niż jakiekolwiek jego uczucia, a zaczął obdarzać ją coraz silniejszymi.
Z drugiej jednak strony przeszła jej przez głowę kolejna myśl, która bardziej zmotywowała ją i zachęciła do powrotu do Spały.
Przecież jest kobietą. Jest silną kobietą. I musi to mu udowodnić. Musi mu pokazać, że jest twarda i nie da się tak łatwo złamać.

Ale chyba nie jest na tyle silna, aby to uczynić.


3 komentarze:

  1. Wyczuwam, ze jak Iśka wróci do Spały, to między nią, a Michałem będzie ostro iskrzeć, jednak w negatywnym tego słowa znaczeniu.... co jej w ogóle przyszło do głowy, zeby tak o nim pomyśleć? A chłopak biedny wpadł po uszy. Łatwo jej ze swojej głowy nie wyrzuci.
    Pozdrawiam
    [faith-hope-volleyball.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram panią u góry! ^^
    Przeczuwam że będzie ostra jazda między Iśką, a Michałem ;) I szczerze na to liczę, bo będzie ciekawie :D

    Zapraszam do mnie ;)
    http://opowiadanie-o-asseco-resovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń