Gdy zamienisz już rzeczywistość w sen,
Nie odnajdziesz się,
Nie znajdzie ciebie nikt.
Nie odnajdziesz się,
Nie znajdzie ciebie nikt.
Filigranowa blondynka kroczyła schodami na ostatnie
piętro, gdzie mieściła się "strefa rozrywki". Z lekką niepewnością
wyszła zza rogu. Na ogół nie zwracała uwagi na tysiące oczu wpatrzonych w jej
sylwetkę, gdy pokonuje kolejne długości basenu. Teraz wzrok siatkarzy ją
sparaliżował. Stała nie wykonując nawet najmniejszego ruchu, gestu. Wręcz
zamarła widząc ich uśmiechnięte twarze. Zaczęła się zastanawiać dlaczego to ona
nie cieszy się życiem, tylko ciągle rzucane są pod jej nogi kłody. Rozmyślenia
przerwał jej stojący obok niej Kurek, który postanowił zapoznać dziewczynę ze
zgromadzeniem.
- To jest Iza, Iza poznaj wszystkich – wskazał gestem
ręki na siedzących siatkarzy, po czym zniknął gdzieś między swoimi kolegami.
- Bartek nie umie zająć się kobietami - skwitował
podchodzący do niej siatkarz - Michał - uśmiechnął się wyciągając w stronę
dziewczyny rękę.
- Izabella - uścisnęła jego dłoń delikatnie się
rumieniąc. Jego uśmiech paraliżował ją od czubka głowy aż po same palce stóp.
Nigdy w życiu nie widziała w tak cudowny i intrygujący
sposób podnoszenia kącików warg do góry. Michał był ewidentnie pierwszym
facetem, który zaciekawił ją tym pozornie małym gestem.
Kubiak poprawił oparte na nosie okulary, po czym wyszukał
wolnego miejsca i pokierował w tamtą stronę nowo poznaną blondynkę.
Co go w
niej urzekło? Może długie nogi i zgrabna, wyrabiana godzinami na siłowni czy
pływalni, sylwetka? Może długie blond włosy i tęczówki oddające głębie
najczystszego morza świata? A może po prostu chciał wiedzieć, czemu na tak
ładnej buźce nie gości radość.
Dziewczyna z krzywym uśmiechem przyklejonym na
twarzy, nienaturalnie równymi policzkami i lekko spuszczoną głową przemierzała
odległość do wolnego miejsca. Jak na złość znajdowało się ono prawie w drugim
końcu pokoju. Nieoczekiwanie michałowa dłoń dotknęła dolnej partii jej pleców.
Chciał ją delikatnie pokierować, aby przypadkiem nie weszła na leżącego na
podłodze Włodarczyka, który notabene od kilku minut był już w krainie wujka
Morfeusza. Przez ten całkiem odruchowy gest ze strony Kubiaka, dziewczyna
poczuła jak jej policzki jeszcze bardziej płoną. Nie wspominając już o dziwnym
prądzie, który nie przeszedł tylko jej ciała. Pojawił się też i u siatkarza,
który posłał w jej stronę kolejny uśmiech, tym razem przepraszający.
Rzeczywiście,
Iza po rozstaniu z Filipem stała się o wiele bardziej wstydliwa. Każdy
najmniejszy ruch wykonany przez mężczyznę w jej kierunku przyprawiał ją o
tysiące sprzecznych myśli i wypieki na policzkach o odcieniach począwszy od
delikatnego różu, a kończąc na bordowym. Usiadła między Kubiakiem, a Piotrkiem
Nowakowskim, od razu zapoznając się z blondynem.
- Od ilu lat pływasz? - zagaił siedzący na przeciw niej
Krzysiek.
- Gdy miała sześć lat starszy brat pierwszy raz
zaprowadził mnie na pływalnie. Sam miał wtedy dwanaście lat i już od jakiegoś
czasu uczęszczał na zajęcia - odpowiedziała treściwo na zadane jej pytanie
notorycznie przeczesując do góry pasma włosów które kiedyś były grzywką.
- Czyli pływanie
jest u was sprawą rodzinną? - dopytywał libero, który jak wiadomo lubi wszystko
o wszystkim i o wszystkich wiedzieć.
- Można
powiedzieć, że tak. Choć Sebastian szybko zrezygnował z pływania, na rzecz
nowej pasji, jaką wtedy była piłka nożna - złączyła razem kolana układając na
nich dłonie.
Może i nie czuła
się skrępowana padającymi co chwilę nowymi pytaniami, ze strony już chyba
wszystkich zawodników. Ona po prostu czuła się zawstydzona ich wzrokiem i
zainteresowaniem jej osobą. A to przecież trochę niedorzeczne. Bo jeśli jest
się osobą medialną, sportowcem znanym całej pływackiej części Polski, to chyba
nie powinno mieć się żadnych obaw przed padającym w twoim kierunku spojrzeń,
prawda? Więc było coś jeszcze. I ewidentnie tym czymś był Filip. Podświadomie
Iza cały czas żyją myślą, że on wróci i znów będzie jak dawniej. Nie odkochała
się i w żadnym wypadku nie zrobi tego na przestrzeni kilku dni. Nie wiadomo ile
jej to zajmie. Bo przecież każdy przeżywa rozstanie na swój własny sposób. A
Filip był - według niej samej - miłością jej życia, jedynym facetem, który w
całości skradł jej serce.
- Hej, Iza - poczuła jak Michał szturcha ją łokciem -
Bartek pyta co chcesz oglądać.
Ocknęła się. Lekko natrzepała głową. Przeczesała włosy i
zamrugała oczami. Wróciła ze świata rozmyślań i wspomnień.
- Obojętne mi to - wzruszyła ramionami - przepraszam,
zamyśliłam się – dodała zabawnie marszcząc czoło.
Do końca filmowego wieczoru była nieobecna. Może i z
pozoru śledziła losy bohaterów jakiegoś filmu akcji, jednak myślami wciąż wracała
do wspomnień, a może to one wracały do niej niczym bumerang?
Nawet nie zauważyła kiedy film się skończył i siatkarska
śmietanka powoli się zmniejszała. Zostali tylko Ci najwytrwalsi, w tym jeden z
towarzyszy zasiadający po jej prawicy. Zaproponował, że ją odprowadzi.
Przytaknęła. Choć i tak w czasie drogi nie odezwała się ani słowem. A potem
rzuciła się na łóżko, jak te wszystkie księżniczki disnejowskich bajek gdy
przeżywają jakąś miłosną rozterkę, i zaczęła płakać. Choć i to nie pomogło, bo
pustka pozostała. Filip zabrał ze sobą najważniejszy organ jej organizmu. Najpierw
je skradł, a później tak bezdusznie spakował do plecaka i już nigdy nie oddał. Teraz
Iza została bez serca. A przecież bez serca nie można żyć.
Takie moje końcowe rozważania na temat nieudanych
związków.
Było fajnie i się skończyło – tradycja.
Witajcie w moim świecie.
Świecie wyobraźni. Świecie, gdzie rozstanie
trochę poboli.
Ale na ogół boli bardziej niż trochę.