piątek, 6 grudnia 2013

epizod szósty.


Nocami myślę, ciemność porusza wyobraźnię
zasypia cały świat, ze snu budzą się fantazje
reset systemu, cztery zera na zegarze
topię rzeczywistość w morzu niespełnionych marzeń



Czuła jego wargi napierające na jej malinowe usta. Czuła dłonie błądzące po jej ciele i palce przesuwające się wzdłuż linii kręgosłupa. Czuła jego zapach roznoszący się po całym pokoju. Czuła jego oddech owiewający jej szyję. Czuła jego obecność, a tak na prawdę go nie było. To był tylko chory wybryk jej wyobraźni, która od kilku dni lubiła płatać jej takie figle. Bo przecież Filipa już nie ma; ich związek nie istnieje, zniknął jak śnieg w czasie roztopów.

Ocknęła się z koszmaru. Uniosła się do góry i oparła się na łokciach. Powoli rejestrowała zarysy pokoju. Na dworze było jeszcze ciemno. Głośno wzdychając ląduje z powrotem w jasnej pościeli pachnącej lawendą. Przymrużyła delikatnie oczy, a spod powieki wypłynęło kilka łez wyznaczając mokre ścieżki na jej policzkach. Ewidentnie nie radziła sobie z odejściem Filipa. Czuła jak z sekundy na sekundę jej ciało ogarnia pustka. Coraz większa pustka.
Po chwili blondynka wygrzebała już z szafy sportowy dres i związując włosy w wysoką kitkę wybiegła z pokoju. Rześkie powietrze uderzyło w jej twarz, gdy tylko przekroczyła drzwi dzielące hotel i park. Wciskając słuchawki w uszy obrała swoją tradycyjną trasę porannego joggingu. Chwilkę się porozciągała i zniknęła w swoim własnym świecie. Świecie, gdzie nie ma żadnych zmartwień, a jej serce nigdy nie słyszało o żadnym Filipie.
- Widzę, że ranny ptaszek z Ciebie – zagadnął Kubiak, gdy blondynka zakończyła już swój maraton w punkcie wyjścia.
- A Wy dopiero przed? – zacisnęła mocniej kucyk próbując szybko przecisnąć się między zawodnikami.
Kilku z nich mruknęło coś pod nosem, reszta kiwnęła głowami. Nie bardzo przypadło im do gustu poranne bieganie. Woleli grzać dupy w ciepłej kołdrze. Z drugiej strony doskonale wiedzieli, że bez treningu nic nie osiągną.
Czuła na sobie ich wzrok, który wręcz pożerał ją w całości. W pewnym momencie obróciła się za siebie, a oni momentalnie odwrócili spojrzenia. Nadmiar testosteronu.

Następne ich spotkanie miało miejsce przy śniadaniu. Wręcz siłą zaciągnęli ją do swojego stolika i zagadywali różnymi żywieniowymi anegdotkami. Uśmiechała się do nich nieznacznie, prawie to wymuszając. Nie bawiły jej historie Ignaczak, który z wielkim przejęciem naśmiewał się z Bogu winnego Kurka zjadającego całe ziarenka pieprzu za kare.
Nawet spokojnie nie zabrała się do szykowania na następny trening, a do jej pokoju już zaczął się ktoś dobijać.
I znów zobaczyła ten uśmiech, który za każdym razem paraliżuje ją tak samo. Wysysa z niej racjonalne myślenie, kolana miękną, a oczy nie mogą się oderwać od tych uniesionych do góry kącików warg. Spłonęła rumieńcem, gdy zorientowała się, że już dłuższą chwilę stoi wpatrzona w Kubiaka. Spuściła głowę zakrywając czerwone policzki pasmami blond włosów.
- Peszę Cię – spytał, a wręcz oznajmił.
Doskonale odczytywał nawet i najmniejsze gesty ze strony Iśki. Potrafił je perfekcyjnie zinterpretować, a mogę nawet zaryzykować twierdzenie, że w pewnym stopniu czytał jej w myślach!
- Co Cię do mnie sprowadza? – mruknęła czując jak na jej twarzy pojawiają się jeszcze większe rumieńce.
- Intryguje mnie w Tobie pewna rzecz. Mogę wejść? – kiwnął głową na wnętrze pokoju, a blondynka szybko odsunęła się robiąc mu przejście.
Usiadł na obrotowym krześle nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Ona zajęła miejsce na łóżku. Opierając się plecami o ścianę czekała na to nurtujące siatkarza pytanie.
- A więc..? – Iza trochę się niecierpliwiła.
- Dlaczego jesteś taka tajemnicza? – pytanie padło z jego ust jak grom z jasnego nieba.
I znów blondynka poczuła tą cholerną pustkę. Poczuła łzy napływające jej do oczu. I tą kurewską bezradność.
- Przepraszam, jeżeli to bardzo prywatna sprawa to nie musisz odpowiadać – dodał szybko widząc jak dziewczyna zmaga się z napływającą falą histerycznego płaczu.
- Jestem beznadziejna – mruknęła i czym prędzej wybiegła z pokoju.
Chciała znów odszukać ukojenia w bieganiu. Zapomnieć o Filipie i o miłości do niego. Skasować go ze swojego życia. Nie spodziewała się, że Michał będzie aż tak zdeterminowany i pobiegnie za nią.
- Nie jest beznadziejna – złapał ją za ramiona delikatnie potrząsając – jesteś piękną dziewczyną. Jedną z najlepszych pływaczek w Polsce, a nawet i na świecie! Nawet nie myśl o tym, że jesteś beznadziejna, bo uwierz mi: nie jesteś!
- To dlaczego on mnie zostawił? – wyłkała dławiąc się spływającymi po jej policzkach łzami.

Nie radziła sobie już z tym kompletnie. A przecież na początku nie wydawało się, że będzie aż tak źle. Odszedł to odszedł. Zdarza się. Teraz jednak przyjmuje to rozstanie dwa razy mocniej. Bo dopiero, po jego wyjeździe odczuła jak mocno go kocha. Odczuła to dopiero wtedy, gdy świat nie był już wielobarwny, a wstając widziała tylko ciemność. 


3 komentarze:

  1. Jak zawsze podczas czytania tylko jena myśl: Niech się ten rozdział tak szybko nie kończy! ;3 Super rozdział, w takich klimatach jakie lubię ;)

    Zapraszam do mnie:
    http://opowiadanie-o-asseco-resovii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział :) Tylko dalczego takie krótkie i rozdziały tak rzadko dodawane ? Bardzo fajnie piszesz i chce czytać często twoje rozdziały na każdym blogu :) .Pozdrawiam ze Szczecina Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjny rozdział i już nie mogę się doczekać następnego. Ciekawe, czy Iza postanowi wyżalić się Kubiakowi. Coś mi podpowiada, ze tak i to on zostanie taką jej bratnią duszą. w końcu od samego początku nawzajem sie intrygują. Podoba mi się twój sposób pisanie, bo dobrze się czyta ;)
    Pozdrawiam
    P.S.
    Jakby ci się kiedyś nudziło to możesz do mnie wpaść: faith-hope-volleyball.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń